Informacje

avatar

visvis
z miasta Dąbrowa Górnicza
2247.22 km wszystkie kilometry
636.68 km (28.33%) w terenie
5d 16h 53m czas na rowerze
16.42 km/h avg

Kategorie

Góry bliższe i dalsze.8 Hiszpania.43 Jura.8 o wszystkim i o niczym.10 okolice domu bliższe i dalsze.52

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

Moje rowery

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy visvis.bikestats.pl

Zdjęcia



Archiwum

(p)epicka włóczęga czyli w poszukiwaniu Singletrek pod Smrkiem

Piątek, 30 kwietnia 2010 | dodano:05.05.2010 | linkuj | komentarze(1)
Kategoria Góry bliższe i dalsze
d a n e w y j a z d u
22.20 km
22.20 km teren
01:43 h
12.93 km/h
47.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Maj każdemu przeważnie kojarzy się z pochodami pierwszomajowymi i rocznicą podpisania konstytucji 3 Maja. Kiedyś Aleksander Kwaśniewski pomiędzy te 2 święta wcisnął jeszcze jedno – Święto Flagi Narodowej, tworząc tym samym 3 dni okazji do świętowania.

Różni ludzie różnie świętują – jedni wybierają pochód, inni wybierają grillowanie z rodziną i znajomymi, a jeszcze inni wybierają jeszcze inne formy. My chyba załapaliśmy się do tej ostatniej grupy – wybraliśmy rowery. A skoro okoliczności ułożyły się tak, a nie inaczej i w planach było jeszcze wesele w górach, więc nie można było nie połączyć tych dwóch rzeczy – oczywiście na myśli mam i rower i góry. O weselu w innym wątku :)

Kiedy dowiedziałem się, że wesele na które się wybieramy jest u podnóży Karkonoszy od razu wiedziałem co będzie naszym pierwszym celem – Singltrek pod Smrkem. Odkąd przeczytałem o nim w bikeBoardzie i dowiedziałem się, że jedziemy tam gdzie jedziemy – śnił mi się po nocach i nie byłbym sobą, gdybym nie wybrał się tam w pierwszej kolejności.

Takie znaczki miały nas prowadzić... © visvis


Rano pobudka, szybkie śniadanie na ganku domu, w którym mieszkaliśmy, szybkie pakowanko niezbędnych rzeczy i już my byliśmy w samochodzie, rowery na bagażniku i już zmierzaliśmy w stronę Szklarskiej Poręby i Świeradowa Zdroju. Tam szybko uporaliśmy się ze znalezieniem drogi do przejścia granicznego i wylądowaliśmy w Czeskiej Republice. No i tutaj zaczęły się schody…

Pomysł Czechów na trasę super, w Internecie o niej sporo, polskie gazety też się rozpisywały. Trasa ma nawet swój profil na Facebooku, ale w terenie oznaczeń żadnych, po prostu żadnych. No ale co? My nie damy rady? Pewno, że damy! Znajdujemy informację turystyczną! Niesieni skrzydłami radości, że już za chwilę dowiemy się gdzie jest nasze rowerowe Eldorado, niestety rozbijamy się na zamkniętych drzwiach biura informacji…

Kodex Terenniho Cyklisty © visvis


Czechy to jednak dziwny kraj… informacja turystyczna zamknięta, choć tabliczka mówi, że powinna być otwarta. Miejsce na parkingu, choć nie oznaczone podobno zarezerwowane i trzeba było się przeparkować na miejsce obok, które niczym się nie różniło od pierwotnie zajętego, a ludzie? A ludzie sami niewiedzą jakie rowerowy dobrodziejstwa mają wokół siebie.

Po prawie godzinnych poszukiwaniach udaje nam się w końcu dotrzeć do miejsca, gdzie Singltrek się zaczyna (chwała Bogu za tego pana w sklepie, który sam jeździ na rowerze i wie co dzieje się na jego „podwórku”). Zdejmujemy rowery, ostatnie ustawienia, dopompowanie kół i ruszamy za oznaczeniami szlaku.

Trzeci podejście do Singla © visvis


Nie wiem czy to kwestia pozytywnego nastawienia czy tego, że tyle tego szukaliśmy, ale pomimo tego, że jeszcze nic ciekawego się nie dzieje mnie już się tutaj podoba. Do czasu… Po jakiś 500 metrach oznaczenia szlaku znikają… Ale co tam, pewno taki odcinek. Jedziemy dalej. Po kolejnych 500 metrach dojeżdżamy do oznaczeń, ale które prowadzą nas do miejsca, z którego wystartowaliśmy (trasa jest jednokierunkowa). Wracamy więc i próbujemy jeszcze raz, i jeszcze raz…

Eureka! Znaleźliśmy! © visvis


Za trzecim razem uznajemy, że całą tą przereklamowaną trasę mamy w nosie i jedziemy po prostu pojeździć po czeskich górach. Po fajnym szutrowym podjeździe trafiamy na jeszcze fajniejszy szutrowy zjazd, który doprowadza nas prawie do samego czeskiego Nowego Miasta. I jakież jest nasze zdziwienie, kiedy nagle okazuje się, że trafiamy na oznaczenia Singltreka.

Na Singlu © visvis


Radość miesza się z zaskoczeniem jak to możliwe, ale nie roztrząsamy tego za długo, tylko trzymamy się już niebieskich oznaczeń. I tutaj dopiero zaczyna się prawdziwa frajda. Początkowo łagodna trasa zaczyna być coraz bardziej kręta, momentami bardzo, baaardzo szybka i do tego jeszcze te przejazdy pomiędzy drzewami, gdzie ledwo mieści się kierownica. Po pierwszej takiej sekcji niesmak poszukiwania i startu i zgubienia oznaczeń znika w jednej chwili!

Kolejna sekcja jest jeszcze lepsza od poprzedniej – tutaj już wyprofilowane zakręty, muldy na drodze i uskoki powodują, że pomimo pięknych widoków nawet nie chcesz zatrzymywać się i tracić czasu na robienie zdjęć. Po prostu coś genialnego! Góra, dół, góra, dół, lewo, prawo! Prawdziwy KOSMOS i MEGA POZYTYW.

Framgemnt Singla © visvis


Kiedy docieramy do miejsca, gdzie zaparkowaliśmy samochód już kompletnie nie pamiętamy złych wrażeń z początku naszej wycieczki i jednego jesteśmy pewni – Czesi odwalili kawał dobrej roboty! Mam nadzieję, że władze Świeradowa dotrzymają obietnicy i wybudują część tej trasy po polskiej stronie, a wtedy Izery staną się miejscem, które każdy miłośnik jazdy na rowerze górskim obowiązkowo będzie musiał odwiedzić!

Radość z jazdy © visvis


komentarze
MAMBA
| 15:58 czwartek, 15 lipca 2010 | linkuj Fakt. Na razie Singiel jest nie do końca dobrze oznakowany. My zrobilismy zdjęcie mapy i bardzo sie przydała. Mimo to w niektórych miejscach trzeba uważać, by nie zgubić trasy :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa piewa
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]