Informacje

avatar

visvis
z miasta Dąbrowa Górnicza
2247.22 km wszystkie kilometry
636.68 km (28.33%) w terenie
5d 16h 53m czas na rowerze
16.42 km/h avg

Kategorie

Góry bliższe i dalsze.8 Hiszpania.43 Jura.8 o wszystkim i o niczym.10 okolice domu bliższe i dalsze.52

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

Moje rowery

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy visvis.bikestats.pl

Zdjęcia



Archiwum

Wpisy archiwalne w kategorii

o wszystkim i o niczym

Dystans całkowity:b.d.
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:0
Średnio na aktywność:0.00 km
Więcej statystyk

Mała przeprowadzka

Poniedziałek, 7 lutego 2011 | dodano:07.02.2011 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Góry bliższe i dalsze, Hiszpania, Jura, o wszystkim i o niczym, okolice domu bliższe i dalsze
d a n e w y j a z d u
0.00 km
0.00 km teren
h
km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Ehhh... Dawno mnie tutaj nie było i w sumie dawno nic tutaj nie pisałem, ale to wszystko przez to, że mój blog zrobił się raczej mało rowerowy a stał się bardziej o wszystkim...

Wszystkich, którzy dalej mają ochotę śledzić to, co u mnie się dzieje zapraszam pod adres http://pokolei.blogspot.com

Pozdrawiam, życzę miłej lektury i zapraszam do komentowania :)

Kartka z kalendarza... :)

Sobota, 4 września 2010 | dodano:07.09.2010 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Hiszpania, o wszystkim i o niczym, okolice domu bliższe i dalsze
d a n e w y j a z d u
0.00 km
0.00 km teren
h
km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Uznałem, że koniecznie musi się to tutaj znaleźć :) Rozmowa pod wpisem na blogu Polly opisującym nasze zmaganiem z surfingiem...

3 komentarze:

elvis pisze...
choć pływać nie umiem - co się poobijałem łokciem o deskę, co tyłkiem i plecami pociorałem po dnie - to wszystko jest MOJE i nikt mi tego nie zabierze! :)
7 września 2010 14:21

Polly_nezja pisze...
hahaha! Zapomnialam dodac ze Elvis nie plywa choc jest urodzonym wodnikiem! I tu prosze nie z mala deseczka w plytkim basenie ale z wielkim longboardem na otwartym oceanie! To jest wlasnie ten zdrowy rozsadek o ktorym rozmawialismy kiedys...
7 września 2010 15:54

elvis pisze...
znalezione w styczniu tego roku w drodze z Krakowa do Warszawy w moim portfelu: Kartka z kalendarza, 28 kwietnia 2004, imieniny Walerii i Pawła, dedykacja "Elvisowi - Polly" i zaznaczony niebieskim zakreślaczem cytat na ten dzień: "Zdrowy rozsądek to rzecz, której każdy potrzebuje, mało kto ją posiada, a nikt nie wie, że mu jej brakuje" :) Tyle w tym temacie :P
7 września 2010 19:29

kartka z kalendarza © visvis

Potęga przyjaźni!

Czwartek, 2 września 2010 | dodano:05.09.2010 | linkuj | komentarze(2)
Kategoria Góry bliższe i dalsze, Hiszpania, Jura, o wszystkim i o niczym, okolice domu bliższe i dalsze
d a n e w y j a z d u
0.00 km
0.00 km teren
h
km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Pod koniec kwietnia robiąc Jurę by Bike (kiedyś w końcu ją tutaj opiszę, obiecuję) rozmawialiśmy z Polly o tym jak w czasie jazdy na rowerze człowiek może „się wyłączyć”. Wyłączyć, aby nie myśleć kompletnie o niczym i delektować się tym, co go otacza, pozwalając jednocześnie przemykać po głowie tylko pozytywnym myślom.

Dzisiaj, kiedy kręciłem pod górę długiego podjazdu, właśnie udało mi się wyłączyć i nagle TRZASK, PRASK, BACH – uświadomiłem sobie, że w środę 1 września minęło dokładnie 10 lat od momentu, kiedy pewna banda indywidualistów z Haberdziakiem, Polly i Elvisem na czele została hucznie okrzyknięta klasą „A” I Liceum Ogólnokształcącego w Dąbrowie Górniczej!

Ehhh… Aż łezka w oku się zakręciła, kiedy w telegraficznym skrócie myślą przebiegłem po tych wszystkich mądrych, mniej mądrych oraz całkiem i zdecydowanie niemądrych rzeczach, które w ciągu tych 10 lat udało nam się zrobić… Nocne spacery po Piwnicznej, kaskaderskie plany i zabawy w Zakopanym (wtedy najprawdopodobniej narodził się elVis eXtreme Team), wyniesione szklanki z restauracji w Slavkowie u Brna czy świętowanie 18 urodzin Marci w naszej klasie z Łukaszem Klitą na czatach. Bezcenne są te wszystkie wspólne wypady w góry, na Jurę czy choćby po prostu do Krakowa czy Poznania.

Bezcenne są również wspólnie zdobyte blizny, które do dzisiaj zdobią nasze ciała i przypominają o tym, że cały czas, pomimo upływu lat, gdzieś na Świecie są ludzie, którzy nie do końca poddają się schematom, nie do końca mają wszystko „dobrze poukładane pod sufitem” i o których z całą pewnością i przekonaniem możesz powiedzieć „moi przyjaciele”…

10 lat minęło jak jeden dzień... © visvis

Wakacyjne postanowienie

Środa, 18 sierpnia 2010 | dodano:21.08.2010 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria o wszystkim i o niczym, Hiszpania
d a n e w y j a z d u
0.00 km
0.00 km teren
h
km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
No i stało się! 21 sierpnia zbliża się wielkimi krokami, a co za tym idzie zbliża się termin wylotu na upragniony, wytęskniony i w ogóle wymarzony urlop na samiuteńkim południu Hiszpanii :)

Ostatnimi czasy niestety zawsze brakowało wolnej chwili, aby tutaj zajrzeć i coś napisać, skomentować czy podzielić się wrażeniami, ale teraz jest szansa. A przynajmniej obietnica z mojej strony, że od 21 będę starał się o wiele regularniej pisać o tym, co dzieje się tutaj czyli na styku Europy i Afryki w wielkim spektaklu zwanym od dzisiaj VXT Espania Trip 2010.
Zapraszam do lektury!

PS. Jest też duża szansa, że być może w końcu uda się nadrobić blogowe zaległości, a tych niestety jest sporo…

Przypadek z dedykacją

Piątek, 16 lipca 2010 | dodano:16.07.2010 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria o wszystkim i o niczym
d a n e w y j a z d u
0.00 km
0.00 km teren
h
km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Czasami zadziwiające jest to, jakie ciekawe i pasujące do różnych kontekstów rzeczy można znaleźć w sieci. Przypadkowo, kompletnie przypadkowo szukając kinowego repertuaru wpadłem na kawałek z kultowego westerny z 1969 roku - BUTCH CASSIDY I SUNDANCE KID, z niezapomnianymi rolami Roberta Redforda i Paula Newmana (komu poza mną już samo nazwisko kojarzy się z Mongoose’ami? :)

No a kawałek dedykuję wszystkim, zarówno tym początkującym jak i już mocno zaawansowanym, miłośnikom „ostrego koła” :D


Statyści na plan czyli kręcimy film rolkowo rowerowy

Środa, 7 lipca 2010 | dodano:14.07.2010 | linkuj | komentarze(6)
Kategoria o wszystkim i o niczym, okolice domu bliższe i dalsze
d a n e w y j a z d u
0.00 km
0.00 km teren
h
km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Środa dzień to dla mnie zupełna nowość. O ile obcowanie z kamerą nie jest niczym nowym to obecność na planie filmowym to już zupełnie inna sprawa. Od rana Dąbrowa była jednym wielkim planem. Najpierw Mydlice, potem Centrum Handlowe Pogoria, kładka dla pieszych koło Pogorii, potem znów Mydlice, potem schody przed pomnikiem Staszica na ul. 3 Maja, potem murki i fontanna na Placu Wolności przed Pałacem Kultury Zagłębia a na samym końcu trasa rowerowa nad Pogorią IV. Całe to zamieszanie to realizacja filmu promującego I Dębowy Maraton Rolkowo Rowerowy, który odbędzie się w Dąbrowie już 19 września!

Na rowerze grać w piłkę? A jednak to możliwe! © visvis


Przez cały dzień krzątaliśmy się po różnych miejscach robiąc przy okazji sporo zamieszania i wzbudzając jeszcze większe zainteresowanie przechodniów. A zabawa była naprawdę przednia, np. pan na kładce przy centrum handlowym, który nie mógł przeboleć tego, jak po kładce dla pieszych można jeździć na rowerze, przypadkowa i nie planowana kąpiel w fontannie, bolesne upadki i spotkania głowy z blaszanym parkanem na rolkowym zjeździe na ul. 3-go Maja czy stwierdzenie reżysera, że jednak bardziej efektownie wygląda podjazd niż zjazd, więc powtórzymy to jeszcze kilka razy…

ostatnie ustalenia z reżyserem © visvis


Nie zawiedli też statyści, którzy licznie stawili się w umówionych miejscach, za co wielkie ukłony i podziękowania dla nich. Koniecznie muszę też wspomnieć o Krzysiu i Karolince – naszych najmłodszych statystach. Karolinka ma 5,5 roku, a Krzyś 2,5 – MEGA szacun i mega podziękowania dla rodziców!

Krzyś - najmłodszy statysta © visvis


Nie obeszło się też bez wizyty w Santorini, które na łamach tego bloga pojawia się chyba przy każdym poście, który dotyczy centrum Dąbrowy, no ale co począć, kiedy ekipa filmowa zgłodniała, a jedyny menu dostępne pod ręką to menu Santorini noszone w portfelu… A największych dostępnych pizz, przygotowanych w ekspresowym tempie, zaspokoiło kulinarne zachcianki nawet najbardziej wymagający filmowców, z reżyserem na czele.

lot nad bobrem © visvis


Sporo śmiechu było też już nad samą Pogorią, gdzie kręciliśmy finałową scenę. Siedząc w Santorini rozmawialiśmy, że wszystko idzie zgodnie z planem i aż dziwne, że nic się jeszcze nie obsunęło czasowo… No właśnie… Po drodze, między centrum a Ratanicami, gdzieś zawieruszyli nam się operatorzy z całym sprzętem…

w locie © visvis


Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Była chwilka, żeby odpocząć na zielonej trawie pod błękitnym niebem, namówić jeszcze kilka osób na statystowanie i generalnie wzajemnie się poznać, bo było nas tam całkiem sporo – ponad 75 osób!

sielanka nad Pogorią IV © visvis


Kiedy już nadjechały nasze zguby (jak się później okazało zagubił się też Marek - nasz główny „rowerowy” bohater) reszta zdjęć przebiegła już bez większych problemów (no, może poza tym, że wysiadła bateria w aparacie fotograficznym i z końcówki zdjęć nie ma już dokumentacji ;/) i po zakończeniu dnia zdjęciowego wszyscy rozjechali się do domów. Przez cały dzień zabawa była przednia, humory dopisywały wszystkim i mam nadzieję, że tak samo będzie po premierze, która już w połowie sierpnia w ramach projektu Dębowy Świat dla aktywnych!

statyści na plan © visvis


Więcej zdjęć z planu TUTAJ

Lech Piasecki i Wolontariusze

Środa, 16 czerwca 2010 | dodano:14.07.2010 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria o wszystkim i o niczym, okolice domu bliższe i dalsze
d a n e w y j a z d u
0.00 km
0.00 km teren
h
km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Kiedy okazało się, że Dąbrowa Górnicza będzie gościć metę II etapu tegorocznego Tour de Pologne postanowiliśmy wymyśleć coś, co pozwoli nie tylko wyróżnić się naszemu miasto jako gospodarze wyścigu, ale także pozwolić mieszkańcom włączyć się w organizację tego wydarzenia – postawiliśmy na wolontariat!

16 czerwca nastał sądny dzień. Tego właśnie dnia zorganizowaliśmy spotkanie z tymi, którzy chcą nam pomóc. Maili ze zgłoszeniami mieliśmy ponad 140, więc zapadła decyzja – spotykamy się w Hali Centrum, choć nie do końca wiedzieliśmy ile osób się dzisiaj pojawi.

O 16 zjawił się także sam Lech Piasecki, który również przyjął nasze zaproszenie na spotkanie, aby osobiście opowiedzieć o wyścigu, przygotowaniach do niego i zarazić kolarską pasją tych jeszcze nie do końca przekonanych. A tych ostatnich z pewnością było niewielu! Na trybunach zasiadło ponad 100 osób i to właśnie oni mieli okazji wysłuchać wspomnień mistrza sprzed lat.

Dąbrowscy wolontariusze Tour de Pologne © visvis


– Kiedy patrzę na Was i na Wasz zapał do pomocy przy organizacji naszego wyścigu, przypominam sobie swoje starty w wielu wyścigach na całym świecie, między innymi Tour de Grance czy Giro d’Italia, kiedy dojeżdżając na metę wszyscy kolaże trafiali pod opiekę młodych wolontariuszy – wspominał Lech Piasecki.

Lech Piasecki na spotkaniu z wolontariuszami © visvis


Spotkanie to było pierwszym z całego cyklu, które będą przygotowywane specjalnie dla wolontariuszu. Ci, którzy zdecydują się włączyć w organizację wyścigu podpiszą z nami specjalne umowy wolontariackie i wezmą udział w specjalnie dla nich przygotowanych szkoleniach, między innymi z kierowania ruchem drogowym.

A jak okazało się już po samym spotkaniu, Lech Piasecki zdradził nam, że jesteśmy pierwszym miastem, które w organizację wyścigu tak szeroko chce włączyć mieszkańców swojego miasta i są już tacy, którzy idą w nasze ślady, np. Katowice :)

A przy okazji kolejny raz uświadomiłem sobie, że osoby które jeżdżą o swojej pasji mogą rozmawiać godzinami zupełnie jak gdyby znali się od lat i tysiące kilometrów razem strzelili :)

Kultowe Igry z KULTem w tle

Czwartek, 13 maja 2010 | dodano:14.05.2010 | linkuj | komentarze(1)
Kategoria o wszystkim i o niczym
d a n e w y j a z d u
0.00 km
0.00 km teren
h
km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Z Adamem widzieliśmy się w piątek. Rzucił hasło, że we czwartek w Gliwicach jest koncert Kultu i zapytał, kto ewentualnie miałby ochotę się wybrać. W odpowiedzi las rąk i mnóstwo deklaracji. 2 dni jednak zweryfikowały listę kandydatów do udziału.

Bez bicia sam przyznaję się, że o koncercie zapomniałem i gdyby nie poniedziałkowy czy wtorkowy SMS od Adama czwartkowy wieczór zapewne skończyłbym w domu. Z licznej grupy chętnych uczestników została czwórka - Adam (gospodarz), mój Siostr, kolega mojego Siostra i ja :)

O której jest koncert - nie wiedzieliśmy, bo w sumie to taka mało istotna informacja:P Do Gliwic razem przyjechaliśmy jakoś koło 19.30, zrzuciliśmy moje rzeczy u Adama i poszliśmy w miasto (co za cudowna knajpa - 3 żubry w butelce za 10 zł)

Po kilku kolejkach pada komenda WYMARSZ, więc idziemy. Adam prowadzi w stronę lotniska, a tam tłumy idą w zupełnie przeciwną stronę... Jest jakoś przed 23. Próbujemy się dowiedzieć od tych, którzy idą na przeciw nam czy już po koncercie KULTu, ale nie udaje nam się znaleźć nikogo, kto byłby nam w stanie odpowiedzieć na nurtujące nas pytanie. Ryzykujemy i idziemy dalej.

Kultowe Igry z KULTem w tle © visvis


Kiedy docieramy na miejsce, ku naszemu zadowoleniu, impreza trwa w najlepsze a na scenie prowadzący imprezę (OMG, ale ta dziołszka miała piskliwy głos... :P ) dopiero zapraszają KULT na scenę. Idealnie! A za chwilę zaskoczenie - tutaj jest więcej błota niż ostatnio w Rudawach i chyba całych Karkonoszach i Izerach razem wziętych! Stajesz i czujesz jak błotko Cię wciąga na 3-4 centymetry, a odklejenie nogi stanowi nie lada wyzwanie :) Grali jakoś chyba z 2,5 godziny i zagrali prawie wszystko, co zagrać powinni :)

Co się wysuszy to się wykruszy © visvis


Potem jeszcze jakieś żuberek, jakaś grillowa przegryzka, potem jeszcze spacer z żuberkami pod wydział Adama, podziwianie brutalistycznego gmachu i rozmowy o życiu, polityce i wszystkim tym, o czym rozmawiają faceci przy piwie :) A potem przyszła najmniej atrakcyjna część wycieczki - dzwonek budzika o godzinie 7.30...

Przypadkowe spotkanie

Środa, 12 maja 2010 | dodano:14.05.2010 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria o wszystkim i o niczym
d a n e w y j a z d u
0.00 km
0.00 km teren
h
km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Jakoś w ostatnich dniach lutego zapadła decyzja - meta II etapu Tour de Pologne w Dąbrowie Górniczej! Pierwsza myśl - nie wierzę! Polska pętla, prawdziwe kolarskie święto w moim mieście? Niemożliwe! A jednak :)

Kiedy informacja stała się informacją oficjalną trzeba coś o tym napisać i do dziennikarzy i w ogóle. No ale jak pisać o Tour de Pologne bez rozmowy z Czesławem Langiem - sprawcą całego tego zamieszania.

Udaje mi się zdobyć telefon, rozmawiamy i pierwsza rzecz, która mnie uderzyła (oczywiście w pozytywnym sensie) rozmawia nam się tak swobodnie, jak gdybyśmy znali się od lat i przejechali razem tysiące kilometrów. Nie wiem jak dla innych, ale dla mnie było to mega pozytywne przeżycie.

Minęło trochę czasu, a konkretnie od początku marca do dzisiaj, wracam ze spotkania z nauczycielami, wchodzę do windy na poziomie -1 i ruszam na "trójkę". Tradycyjnie winda nie zdążyła się dobrze rozpędzić jak już ją ktoś zatrzymał na parterze... Poddenerwowany usuwam się w głąb winy, kiedy w otwierających się drzwiach pojawiła się znajoma postać - Czesław Lang. taki prawdziwy, żywy :) Szybkie przedstawienie się, krótka rozmowa, zaproszenie do startu w maratonach Skandia Lang Team i znów te same spostrzeżenia i wnioski - między ludźmi którzy jeżdżą żadne bariery nie istnieją :)

Kolarze dwaj © visvis


Potem jeszcze tylko "gwóźdź dzisiejszego programu" - oficjalne podpisanie umowy na organizację II etapu TdP w Dąbrowie Górniczej i konferencja prasowa. Ehhh... Już nie mogę się doczekać 2 sierpnia :)

Weselna Majówka

Sobota, 1 maja 2010 | dodano:15.07.2010 | linkuj | komentarze(2)
Kategoria Góry bliższe i dalsze, o wszystkim i o niczym
d a n e w y j a z d u
0.00 km
0.00 km teren
h
km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Tegoroczna majówka była wyjątkowa. Wszystko to za sprawą zupełnie innego charakteru niż dotychczasowe majówki, których od kilku lat nieodzownym elementem była obecność na pochodzie pierwszomajowym.

W tym roku było jednak inaczej. Mniej więcej jakoś w połowie marca Polly zaproponowała wyjazd na weselicho w okolice Jeleniej Góry. Jak się później okazało okolica była mi dobrze znana, bo z miejsca w którym mieszkaliśmy bliżej niż do Jeleniej Góry było do Karpacza:D

Planujący wyjazd siłą rzeczy nie dało się go zaplanować bez rowerów. Zwłaszcza, że będąc w tamtych okolicach nie można było darować sobie opisanego już tutaj Singltreka pod Smrkiem. Podobnie było z Sokołami i jeszcze kilkoma rzeczami, które będąc tutaj koniecznie trzeba było odwiedzić.

I w taki oto sposób z weselnej majówki, majówka zrobiła się rowerowo – weselna :) A sama Panna Młoda tak skomentowała nasze plany wyjazdowe (cytat z korespondencji z Polly): „Przedstawilam Mydloskiej (sprawca zajsc majowych, vel. Panienka mloda) plan naszego dlugiego weekendu - rowery, ew wspin a wesele to taka wisienka na torcie, takie uwienczenie wyjazdu :) Powiedziala - pojebalo Was?! :) Wiec chyba tak, chyba nie jestesmy normalni :)”

Bambry :D © visvis


Udało nam się też zobaczyć start maratonu w Karpaczu. Niestety tylko jako widzowie, ponieważ maraton startował 1 maja o 11.00, a my zaczynaliśmy wesele o 15.00. Ale tak stojąc i się przyglądając (ja podziwiałem sprzęt, a Polly męskie pośladki zasiadające na podziwianym przeze mnie sprzęcie) postanowiliśmy, że prędzej czy później startu w maratonie będzie trzeba spróbować, choć zapewne zaraz po starcie skwitujemy ten pomysł tekstem, jaki rzucił jedne z uczestników „karpaczowego maratonu” do swoich współtowarzyszy jakieś 200 metrów po starcie: „nie wiem jak Wy, ale ja już się zmęczyłem…” :D

Start Maratonu w Karpaczu © visvis


No i pisząc o weselu nie można nie wspomnieć o jeszcze jednej rzeczy, a konkretnie o zdjęciu, które zaplanowaliśmy zrobić już w momencie uzgodnienia tego, że na wesele zabieramy ze sobą rowery – efekt poniżej :)

Chwilę przed weselem :) © visvis