Informacje
visvis z miasta Dąbrowa Górnicza
2247.22 km wszystkie kilometry
636.68 km (28.33%) w terenie
5d 16h 53m czas na rowerze
16.42 km/h avg
636.68 km (28.33%) w terenie
5d 16h 53m czas na rowerze
16.42 km/h avg
Kategorie
Góry bliższe i dalsze.8 Hiszpania.43 Jura.8 o wszystkim i o niczym.10 okolice domu bliższe i dalsze.52Znajomi
Moje rowery
Szukaj
Wykres roczny
Zdjęcia
Archiwum
- 2013, Sierpień.4.0
- 2013, Lipiec.4.0
- 2013, Czerwiec.7.0
- 2013, Maj.10.0
- 2013, Kwiecień.6.0
- 2013, Marzec.2.0
- 2011, Luty.1.0
- 2010, Grudzień.1.0
- 2010, Wrzesień.25.21
- 2010, Sierpień.16.33
- 2010, Lipiec.2.6
- 2010, Czerwiec.5.5
- 2010, Maj.6.5
- 2010, Kwiecień.8.6
- 2010, Luty.1.2
Rudawy Janowickie
Poniedziałek, 3 maja 2010 | dodano:05.05.2010 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Góry bliższe i dalsze
Kategoria Góry bliższe i dalsze
d a n e w y j a z d u
Ostatni dzień wyjazdu, więc trzeba go wykorzystać do granic możliwości! Co prawda pogoda za oknem może odstraszać, ale my się nie damy. Jak kilka poprzednich wypadów pokazało – z cukru nie jesteśmy, rowery raczej też nie, więc deszcze jest nam nie straszny! 17.78 km
17.78 km teren
01:38 h
10.89 km/h
51.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Pakujemy się, zamykamy pokój i jedziemy szukać bankomatu, żeby mieć czym zapłacić za kwatery i już chwilę później zapakowani pędzimy autem do Kudłatego, tam zostawiamy samochód i zaczynamy tym razem rowerową eksplorację Sokołów.
Po drodze deszcz przestał padać, ale duchota i wilgotność powietrza porównywalna jest chyba tylko z lasami tropikalnymi. Ale ma to też swoje plusy – nawet nie wiadomo kiedy las wybucha świeżą, wiosenną zielenią! Oprócz niej oczywiście towarzyszą nam jeszcze nieodzowne tutaj błoto, korzenie i kamienie.
Spisanie statystyk z poprzedniego dnia i w drogę!© visvis
Zastanawiająca w trakcie tego wypadu jest jedna rzecz. Przeważnie jazda na rowerze po górach ma to do siebie, że po podjeździe, zdobyciu jakiegoś szczytu albo nawet kilku szczytów przychodzi zjazd. Dzisiaj ta zasada została nieco zachwiana. Być może mieliśmy okazję trafić na ten właśnie wyjątek potwierdzający regułę…
Utrudnienia na trasie© visvis
Jedziemy już ponad godzinę i prawie cały czas mamy pod górkę, a jeśli nie pod górkę to i tak jest płasko zamiast „w dół”! No ale widać na „dowidzenia” góry, choć niskie, postanowiły dać nam trochę popalić. My jednak niewzruszeni cały czas pniemy się wyżej i wyżej żółtym szlakiem, który obraliśmy dziś za naszego przewodnika.
Wybuch zieleni© visvis
Kiedy dotarliśmy na chyba najwyższy z zaplanowanych dzisiaj szczytów i skontrolowaniu czasu podejmujemy jednak decyzję, że musimy się rozwieść z żółtym szlakiem i jakoś na własną rękę będziemy kombinować jak wrócić do samochodu, żeby zdążyć jeszcze dojechać do Dąbrowy o jakiejś rozsądnej porze…
Widok z trawersu na żółtym© visvis
I tutaj zaczyna się to, co Tygryski lubią najbardziej lub inaczej – to czego szukaliśmy dziś przez cały dzień czyli zjazdy. Co prawda droga, którą wybraliśmy wcale nie zapowiadała się tak ciekawie jak to się później okazało. Wąska, płaska ścieżka z czasem przerodziła się w szeroką szutrówkę o całkiem niezłym nachyleniu i sporej liczbie łuków, zakrętów… no i oczywiście świeżego, podeszczowego błotka :)
Wspinaczka© visvis
Kiedy dojechaliśmy do samochodu okazało się, że z miejsca, gdzie postanowiliśmy wrócić dotarliśmy tutaj w niecałe… 15 minut… Cóż, nie pozostaje nic innego jak tylko spakować się, przebrać w suche ciuchy i pożegnać z Sokołami do następnego razu i wpisać je na listę „miejsc, w które koniecznie trzeba kiedyś wrócić”!
Samo błoto też czasmi przszkadzało© visvis
A tak wyglądały rowery po dzisiejszym dniu. Zawrze urzekał mnie widok ubłoconych rowerów - dowód na to, że ktoś, kto na nich jechał musiał mieć MEGA frajdę! :)
ubłocone rumaki© visvis