Informacje
visvis z miasta Dąbrowa Górnicza
2247.22 km wszystkie kilometry
636.68 km (28.33%) w terenie
5d 16h 53m czas na rowerze
16.42 km/h avg
636.68 km (28.33%) w terenie
5d 16h 53m czas na rowerze
16.42 km/h avg
Kategorie
Góry bliższe i dalsze.8 Hiszpania.43 Jura.8 o wszystkim i o niczym.10 okolice domu bliższe i dalsze.52Znajomi
Moje rowery
Szukaj
Wykres roczny
Zdjęcia
Archiwum
- 2013, Sierpień.4.0
- 2013, Lipiec.4.0
- 2013, Czerwiec.7.0
- 2013, Maj.10.0
- 2013, Kwiecień.6.0
- 2013, Marzec.2.0
- 2011, Luty.1.0
- 2010, Grudzień.1.0
- 2010, Wrzesień.25.21
- 2010, Sierpień.16.33
- 2010, Lipiec.2.6
- 2010, Czerwiec.5.5
- 2010, Maj.6.5
- 2010, Kwiecień.8.6
- 2010, Luty.1.2
Kultowe Igry z KULTem w tle
Czwartek, 13 maja 2010 | dodano:14.05.2010 | linkuj | komentarze(1)
Kategoria o wszystkim i o niczym
Kategoria o wszystkim i o niczym
Z Adamem widzieliśmy się w piątek. Rzucił hasło, że we czwartek w Gliwicach jest koncert Kultu i zapytał, kto ewentualnie miałby ochotę się wybrać. W odpowiedzi las rąk i mnóstwo deklaracji. 2 dni jednak zweryfikowały listę kandydatów do udziału.
Bez bicia sam przyznaję się, że o koncercie zapomniałem i gdyby nie poniedziałkowy czy wtorkowy SMS od Adama czwartkowy wieczór zapewne skończyłbym w domu. Z licznej grupy chętnych uczestników została czwórka - Adam (gospodarz), mój Siostr, kolega mojego Siostra i ja :)
O której jest koncert - nie wiedzieliśmy, bo w sumie to taka mało istotna informacja:P Do Gliwic razem przyjechaliśmy jakoś koło 19.30, zrzuciliśmy moje rzeczy u Adama i poszliśmy w miasto (co za cudowna knajpa - 3 żubry w butelce za 10 zł)
Po kilku kolejkach pada komenda WYMARSZ, więc idziemy. Adam prowadzi w stronę lotniska, a tam tłumy idą w zupełnie przeciwną stronę... Jest jakoś przed 23. Próbujemy się dowiedzieć od tych, którzy idą na przeciw nam czy już po koncercie KULTu, ale nie udaje nam się znaleźć nikogo, kto byłby nam w stanie odpowiedzieć na nurtujące nas pytanie. Ryzykujemy i idziemy dalej.
Kiedy docieramy na miejsce, ku naszemu zadowoleniu, impreza trwa w najlepsze a na scenie prowadzący imprezę (OMG, ale ta dziołszka miała piskliwy głos... :P ) dopiero zapraszają KULT na scenę. Idealnie! A za chwilę zaskoczenie - tutaj jest więcej błota niż ostatnio w Rudawach i chyba całych Karkonoszach i Izerach razem wziętych! Stajesz i czujesz jak błotko Cię wciąga na 3-4 centymetry, a odklejenie nogi stanowi nie lada wyzwanie :) Grali jakoś chyba z 2,5 godziny i zagrali prawie wszystko, co zagrać powinni :)
Potem jeszcze jakieś żuberek, jakaś grillowa przegryzka, potem jeszcze spacer z żuberkami pod wydział Adama, podziwianie brutalistycznego gmachu i rozmowy o życiu, polityce i wszystkim tym, o czym rozmawiają faceci przy piwie :) A potem przyszła najmniej atrakcyjna część wycieczki - dzwonek budzika o godzinie 7.30...
Bez bicia sam przyznaję się, że o koncercie zapomniałem i gdyby nie poniedziałkowy czy wtorkowy SMS od Adama czwartkowy wieczór zapewne skończyłbym w domu. Z licznej grupy chętnych uczestników została czwórka - Adam (gospodarz), mój Siostr, kolega mojego Siostra i ja :)
O której jest koncert - nie wiedzieliśmy, bo w sumie to taka mało istotna informacja:P Do Gliwic razem przyjechaliśmy jakoś koło 19.30, zrzuciliśmy moje rzeczy u Adama i poszliśmy w miasto (co za cudowna knajpa - 3 żubry w butelce za 10 zł)
Po kilku kolejkach pada komenda WYMARSZ, więc idziemy. Adam prowadzi w stronę lotniska, a tam tłumy idą w zupełnie przeciwną stronę... Jest jakoś przed 23. Próbujemy się dowiedzieć od tych, którzy idą na przeciw nam czy już po koncercie KULTu, ale nie udaje nam się znaleźć nikogo, kto byłby nam w stanie odpowiedzieć na nurtujące nas pytanie. Ryzykujemy i idziemy dalej.
Kultowe Igry z KULTem w tle© visvis
Kiedy docieramy na miejsce, ku naszemu zadowoleniu, impreza trwa w najlepsze a na scenie prowadzący imprezę (OMG, ale ta dziołszka miała piskliwy głos... :P ) dopiero zapraszają KULT na scenę. Idealnie! A za chwilę zaskoczenie - tutaj jest więcej błota niż ostatnio w Rudawach i chyba całych Karkonoszach i Izerach razem wziętych! Stajesz i czujesz jak błotko Cię wciąga na 3-4 centymetry, a odklejenie nogi stanowi nie lada wyzwanie :) Grali jakoś chyba z 2,5 godziny i zagrali prawie wszystko, co zagrać powinni :)
Co się wysuszy to się wykruszy© visvis
Potem jeszcze jakieś żuberek, jakaś grillowa przegryzka, potem jeszcze spacer z żuberkami pod wydział Adama, podziwianie brutalistycznego gmachu i rozmowy o życiu, polityce i wszystkim tym, o czym rozmawiają faceci przy piwie :) A potem przyszła najmniej atrakcyjna część wycieczki - dzwonek budzika o godzinie 7.30...
komentarze
polly_nezja | 22:55 piątek, 14 maja 2010 | linkuj
przejmuje hasło "co się wysuszy to się wykruszy" aczkolwiek nie zawsze zdaje sie miec do konca racje bytu... mój rower przez całą zimę stał z warstwą jesiennego błota na ramie i nic, a wręcz przeciwnie! Błoto i brud wgryzły się weń na amen!
Komentuj