Informacje
visvis z miasta Dąbrowa Górnicza
2247.22 km wszystkie kilometry
636.68 km (28.33%) w terenie
5d 16h 53m czas na rowerze
16.42 km/h avg
636.68 km (28.33%) w terenie
5d 16h 53m czas na rowerze
16.42 km/h avg
Kategorie
Góry bliższe i dalsze.8 Hiszpania.43 Jura.8 o wszystkim i o niczym.10 okolice domu bliższe i dalsze.52Znajomi
Moje rowery
Szukaj
Wykres roczny
Zdjęcia
Archiwum
- 2013, Sierpień.4.0
- 2013, Lipiec.4.0
- 2013, Czerwiec.7.0
- 2013, Maj.10.0
- 2013, Kwiecień.6.0
- 2013, Marzec.2.0
- 2011, Luty.1.0
- 2010, Grudzień.1.0
- 2010, Wrzesień.25.21
- 2010, Sierpień.16.33
- 2010, Lipiec.2.6
- 2010, Czerwiec.5.5
- 2010, Maj.6.5
- 2010, Kwiecień.8.6
- 2010, Luty.1.2
"No i w pizdu! I wylądował! I cały misterny plan też w pizdu!"
Sobota, 11 września 2010 | dodano:14.12.2010 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Hiszpania, okolice domu bliższe i dalsze
Kategoria Hiszpania, okolice domu bliższe i dalsze
Na szczęście nasze lądowanie poszło zdecydowanie lepiej niż w tej kultowej już scenie z „Kilerów dwóch”, ale generalnie odczucia były podobne :) Sama odprawa i lot poszedł bardzo sprawnie. Odprawa bezproblemowa, Arek miał wykupioną opcję pierwszeństwa wejścia na pokład, więc miejsca nam zarezerwował, my wygodnie usiedliśmy i po całym dniu i nocy wrażeń poszliśmy spać (startowaliśmy o 6 rano).
Kilka minut przed 9 obudziły mnie promienie Słońca, które wpadały prosto na moją twarz przez okno samolotu – co za cudowne przebudzenie pomyślałem. Wszyscy z Polski, z którymi rozmawiałem mówili, że tutaj pogoda straszna, że pada, że zimno i że generalnie nie fajnie. Jak nie fajnie, jak Słońce świeci?!
Niestety do czasu… Im niżej schodziliśmy, tym Słońca było coraz mnie, chmur coraz więcej i to wszystko, co za oknem przestawało być kolorowe, a na usta cisnął się cytat z tytułu… Kiedy już byliśmy na ziemi i kiedy otworzyły się drzwi samolotu… brrr… Po 3 tygodniach w słonecznej Hiszpanii, z widokiem na Afrykę i jednym, jedynym deszczem, który i tak przespałem, pogoda u nas okazała się jednym wielkim Demotywatorem!
Ale nie ma co rozpaczać! W końcu w perspektywie mam paluszki parmezanowe na krakowskim Kazimierzu, które chodziły za mną już chyba od tygodnia! Jeszcze tylko pożegnanie ze współtowarzyszkami i współtowarzyszem podróży, wymiana kontaktów, kilka chwil oczekiwania i na horyzoncie pojawił się Tomek i jego biała Toyota Yaris.
A w Toyocie? Niespodzianka! Kacha, Ryku i prezent, który powalił mnie na kolana! Dzięki Wam bardzo za to przywitanie, śniadanie i odstawienie do domu! Jesteście WIELCY!!!
Kilka minut przed 9 obudziły mnie promienie Słońca, które wpadały prosto na moją twarz przez okno samolotu – co za cudowne przebudzenie pomyślałem. Wszyscy z Polski, z którymi rozmawiałem mówili, że tutaj pogoda straszna, że pada, że zimno i że generalnie nie fajnie. Jak nie fajnie, jak Słońce świeci?!
Niestety do czasu… Im niżej schodziliśmy, tym Słońca było coraz mnie, chmur coraz więcej i to wszystko, co za oknem przestawało być kolorowe, a na usta cisnął się cytat z tytułu… Kiedy już byliśmy na ziemi i kiedy otworzyły się drzwi samolotu… brrr… Po 3 tygodniach w słonecznej Hiszpanii, z widokiem na Afrykę i jednym, jedynym deszczem, który i tak przespałem, pogoda u nas okazała się jednym wielkim Demotywatorem!
Ale nie ma co rozpaczać! W końcu w perspektywie mam paluszki parmezanowe na krakowskim Kazimierzu, które chodziły za mną już chyba od tygodnia! Jeszcze tylko pożegnanie ze współtowarzyszkami i współtowarzyszem podróży, wymiana kontaktów, kilka chwil oczekiwania i na horyzoncie pojawił się Tomek i jego biała Toyota Yaris.
A w Toyocie? Niespodzianka! Kacha, Ryku i prezent, który powalił mnie na kolana! Dzięki Wam bardzo za to przywitanie, śniadanie i odstawienie do domu! Jesteście WIELCY!!!