Informacje

avatar

visvis
z miasta Dąbrowa Górnicza
2247.22 km wszystkie kilometry
636.68 km (28.33%) w terenie
5d 16h 53m czas na rowerze
16.42 km/h avg

Kategorie

Góry bliższe i dalsze.8 Hiszpania.43 Jura.8 o wszystkim i o niczym.10 okolice domu bliższe i dalsze.52

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

Moje rowery

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy visvis.bikestats.pl

Zdjęcia



Archiwum

Wpisy archiwalne w kategorii

okolice domu bliższe i dalsze

Dystans całkowity:150.00 km (w terenie 70.00 km; 46.67%)
Czas w ruchu:09:31
Średnia prędkość:15.76 km/h
Maksymalna prędkość:63.00 km/h
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:37.50 km i 2h 22m
Więcej statystyk

Zgodnie z obietnicą urlopu dzień pierwszy

Sobota, 21 sierpnia 2010 | dodano:21.08.2010 | linkuj | komentarze(3)
Kategoria Hiszpania, okolice domu bliższe i dalsze
d a n e w y j a z d u
0.00 km
0.00 km teren
h
km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Pobudka o 5.30. O 5.45 miał być telefon do Komba, żeby go obudzić, ale okazało się, że poradził sobie sam. Potem szybkie śniadania, telefon od Komba, który już czekał pod domem, pożegnanie z rodzicami i wyjazd po Agatę i Adama.

Droga do Balic mija bardzo szybko i na lotnisku wylądowaliśmy ze sporą rezerwą czasu. Ostatnie przepakowanie plecaków, sprawdzenie wagi bagażu, ich nadanie i odprawa no i czekamy na samolot. Wbrew pozorom i temu, co można przeczytać w Internecie samolot nielubianego irlandzkiego taniego przewodnika okazał się być całkiem przyjazny i wcale nie przypominał latającego Autosana :P

Widok z okna © visvis


Wystartowaliśmy z minimalnym opóźnieniem, ale cała podróż minęła bezproblemowo i również z minimalnym opóźnieniem wylądowaliśmy w Maladze, która w chwilę po lądowaniu przywitała nas przekomicznym hymnem odegranym z samolotowych głośników.

tam koniecznie będzie trzeba wybrać się kiedyś z rowerem © visvis


Na lotnisku kilka chwil na ogarnięcie otaczającej rzeczywistości i owczym pędem za resztą podróżnych (zapewne bardziej doświadczonych w lataniu niż my) skierowaliśmy się po odbiór naszych bagaży. Te w miarę szybko się ukazały na taśmie przypominającej mi skórę węża, założyliśmy nasze „garby” na plecy i ruszyliśmy w stronę wypożyczalni, gdzie podejrzewaliśmy, że czekać będzie na nas Polly!

bagażowy gad :) © visvis


Okazało się jednak, że nie. A przynajmniej nie przy wypożyczalniach. Okazało się, że rzeczywiście jest na lotnisku w Maladze, ale przy głównym wyjściu z hali przylotów. Tam po chwili uścisków i uwadze Pana z ochrony, żeby cieszyć się nieco dalej od wejścia rozpoczęliśmy poszukiwania „naszego zarezerwowanego” Citroena C2 z klimatyzacją :)

Poszukiwania samochodu wymagały małego spaceru, ale daliśmy radę! Gorzej było w zderzeniu z wypożyczalnianą i biurokratyczną rzeczywistością, która okazała się bezlitosna… Niestety nasze samochodowe plany spaliły na panewce, ponieważ okazało się, że aby wypożyczyć auto, poza paszportem i prawem jazdy niezbędna jest też karta kredytowa, której nikt z nas niestety nie posiadał…

Cóż, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło! Przynajmniej mamy zaliczoną pierwszą przygodę, a na te najbardziej w końcu tutaj liczymy! Po chwilowej naradzie zmiana planów jest następująca – łapiemy pociąg i jedziemy do centrum Malagi. Tam będziemy kombinować dalej…

kolejka - polska tradycja © visvis


W samej już Maladze mamy do wyboru – pociąg lub autobus i decydujemy się na ten drugi środek lokomocji. Do odjazdu autobusu mamy prawie 2 godziny, więc w ramach miejskiego zwiedzania lądujemy w jednym z centrów handlowych, namierzamy jakiś market spożywczy a’la nasz Real, robimy mini zakupy i lądujemy na jednym z zacienionych skwerków przed dworcem autobusowym.

przesiadka © visvis


Podróż do samej Tarify mija już bez żadnych zakłóceń czy innych niespodzianek. Na miejscu lądujemy gdzieś ok. 20.00 i kierujemy się w stronę mieszkania Polly, które dzieli ze swoimi współlokatorami. W samym mieszkaniu zaś mamy wątpliwą przyjemność poznać jego oryginalną właścicielkę, która nie jest miłą staruszką a prawdziwą… i tutaj na myśl przychodzą różne epitety, a z określeniem stara wiedźma na czele! :)

praca nad blogiem © visvis


Zapewne „Starsza Pani” przez ten blog przewinie się jeszcze nie jeden raz, a ja tym czasem uciekam od komputera, bo najwyższa pora zrobić rozeznanie terenu… w końcu powoli zapada zmrok, a na starym mieście zaczyna się gwar... :)

południowe klimaty :) © visvis

Hiszpańskich wojaży część kolejna!

Sobota, 21 sierpnia 2010 | dodano:23.08.2010 | linkuj | komentarze(3)
Kategoria Hiszpania, okolice domu bliższe i dalsze
d a n e w y j a z d u
0.00 km
0.00 km teren
h
km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Coś co zawsze podobało mi się na południu i czego zawsze brakowało mi u nas – nocny gwar i harmider! Tutaj można spotkać to na każdym kroku i jest to tak normalne jak to, że mleko jest białe, więc plan był banalnie prosty – trzeba spróbować jak to smakuje…

A smakuje przeróżnie! Smakiem hiszpańskiego piwa, które sprzedawane jest tylko w małych kufelkach (250 ml!!!), ma również smak pinakolady z najprawdziwszym sokiem ananasowym czy tequili serwowanej tradycyjnie z solą i cytryną lub jako specjalność klubu, gdzie pracuje Polly – z ostrym, pikantnym sokiem pomidorowym! Ma też smak wszechobecnej bazylii, naturalnej oliwy czy suszonych pomidorów i oliwek, które o zgrozo, okazały się całkiem niezłe w smaku jako przegryzka.

San Miguel - tak naprawdę jest mniejszy niż może się wydawać © visvis


Tutejszy gwar to także tłum ludzi stłoczony w ciasnych i wąskich starych uliczkach Tarify. Na każdym kroku można spotkać ludzi, którzy wysypują się z najróżniejszych knajpek, kawiarni czy klubów. No i jeśli jesteśmy już przy klubach koniecznie trzeba wspomnieć o symbolicznej reaktywacji elVis eXtreme Team, które miało miejsce pierwszego wieczoru w Tomatito :)

VXT Reaktywacja! © visvis


VXT Reaktywacja!! © visvis

Statyści na plan czyli kręcimy film rolkowo rowerowy

Środa, 7 lipca 2010 | dodano:14.07.2010 | linkuj | komentarze(6)
Kategoria o wszystkim i o niczym, okolice domu bliższe i dalsze
d a n e w y j a z d u
0.00 km
0.00 km teren
h
km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Środa dzień to dla mnie zupełna nowość. O ile obcowanie z kamerą nie jest niczym nowym to obecność na planie filmowym to już zupełnie inna sprawa. Od rana Dąbrowa była jednym wielkim planem. Najpierw Mydlice, potem Centrum Handlowe Pogoria, kładka dla pieszych koło Pogorii, potem znów Mydlice, potem schody przed pomnikiem Staszica na ul. 3 Maja, potem murki i fontanna na Placu Wolności przed Pałacem Kultury Zagłębia a na samym końcu trasa rowerowa nad Pogorią IV. Całe to zamieszanie to realizacja filmu promującego I Dębowy Maraton Rolkowo Rowerowy, który odbędzie się w Dąbrowie już 19 września!

Na rowerze grać w piłkę? A jednak to możliwe! © visvis


Przez cały dzień krzątaliśmy się po różnych miejscach robiąc przy okazji sporo zamieszania i wzbudzając jeszcze większe zainteresowanie przechodniów. A zabawa była naprawdę przednia, np. pan na kładce przy centrum handlowym, który nie mógł przeboleć tego, jak po kładce dla pieszych można jeździć na rowerze, przypadkowa i nie planowana kąpiel w fontannie, bolesne upadki i spotkania głowy z blaszanym parkanem na rolkowym zjeździe na ul. 3-go Maja czy stwierdzenie reżysera, że jednak bardziej efektownie wygląda podjazd niż zjazd, więc powtórzymy to jeszcze kilka razy…

ostatnie ustalenia z reżyserem © visvis


Nie zawiedli też statyści, którzy licznie stawili się w umówionych miejscach, za co wielkie ukłony i podziękowania dla nich. Koniecznie muszę też wspomnieć o Krzysiu i Karolince – naszych najmłodszych statystach. Karolinka ma 5,5 roku, a Krzyś 2,5 – MEGA szacun i mega podziękowania dla rodziców!

Krzyś - najmłodszy statysta © visvis


Nie obeszło się też bez wizyty w Santorini, które na łamach tego bloga pojawia się chyba przy każdym poście, który dotyczy centrum Dąbrowy, no ale co począć, kiedy ekipa filmowa zgłodniała, a jedyny menu dostępne pod ręką to menu Santorini noszone w portfelu… A największych dostępnych pizz, przygotowanych w ekspresowym tempie, zaspokoiło kulinarne zachcianki nawet najbardziej wymagający filmowców, z reżyserem na czele.

lot nad bobrem © visvis


Sporo śmiechu było też już nad samą Pogorią, gdzie kręciliśmy finałową scenę. Siedząc w Santorini rozmawialiśmy, że wszystko idzie zgodnie z planem i aż dziwne, że nic się jeszcze nie obsunęło czasowo… No właśnie… Po drodze, między centrum a Ratanicami, gdzieś zawieruszyli nam się operatorzy z całym sprzętem…

w locie © visvis


Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Była chwilka, żeby odpocząć na zielonej trawie pod błękitnym niebem, namówić jeszcze kilka osób na statystowanie i generalnie wzajemnie się poznać, bo było nas tam całkiem sporo – ponad 75 osób!

sielanka nad Pogorią IV © visvis


Kiedy już nadjechały nasze zguby (jak się później okazało zagubił się też Marek - nasz główny „rowerowy” bohater) reszta zdjęć przebiegła już bez większych problemów (no, może poza tym, że wysiadła bateria w aparacie fotograficznym i z końcówki zdjęć nie ma już dokumentacji ;/) i po zakończeniu dnia zdjęciowego wszyscy rozjechali się do domów. Przez cały dzień zabawa była przednia, humory dopisywały wszystkim i mam nadzieję, że tak samo będzie po premierze, która już w połowie sierpnia w ramach projektu Dębowy Świat dla aktywnych!

statyści na plan © visvis


Więcej zdjęć z planu TUTAJ

Deszczowe Niegowonice

Niedziela, 20 czerwca 2010 | dodano:14.07.2010 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Jura, okolice domu bliższe i dalsze
d a n e w y j a z d u
38.00 km
14.00 km teren
01:46 h
21.51 km/h
63.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
W połowie tygodnia zaczęliśmy planować weekendowy wyjazd w góry, niestety im było bliżej soboty powoli okazywało się, że każdemu coś tam wypadło i z weekendu w górach została niedziela gdzieś na Jurze.

Ale niedziela też zgotowała niespodziankę, niestety nie do końca miłą… Od samego rana, kiedy tylko otworzyłem oczy za oknem zobaczyłem niebo zaciągnięte ciemnymi chmurami, a do uszu dobiegał dźwięk kropel odbijających się od parapetu. Chwilę potem rozdzwonił się telefon i zaczęły docierać SMSy: „U mnie leje, zostaję w domu”, „Tak pada, że ja się nigdzie nie ruszam” itp…

Co robić? W sumie rzeczywiście nie zapowiada się, żeby coś w kwestii pogody miało się zmienić… Ale koło 11 napisał znajomy: „Gdzie jesteś? My czekamy pod dworcem i właśnie przestało padać”. Reakcja była szybka – zmieniam ciuchy, biorę kurtkę, plecak, kask i w drogę.

Na pierwszy plan poszły Niegowonice, przez Tucznawę i Wiesiółkę, a potem ulubiony podjazd pierwszy raz w tym sezonie. Poszło całkiem nieźle i udało się pociągnąć na środkowej z przodu i czwóreczce z tyłu, ale to niestety już nie to, co jeszcze kilka lat temu…

zerwany łańcuch i "odrobinę" za dużo smaru © visvis


A na szczycie zaczynają się jednak małe problemy techniczne – znajomy na podjeździe pod skały zrywa łańcuch, który z racji MEGA wielkiej ilości smaru okazuje się twardszy niż mój wyciskacz do łańcucha. Niestety i łańcuch i wyciskacz nadają się już tylko do wyrzucenia…

Kiedy inni naprawiają łańcuch inni robią zdjęcia © visvis


Po ponad półgodzinnych próbach naprawy łańcuch udało się jakoś połączyć, ale pozwalał już tylko na jazdę na miękkich przełożeniach i zapada decyzja o tym, że niestety musimy wracać. Tym bardziej pogoda znów przestała nas rozpieszczać i nie dość, że ponownie zaczęło kapać z nieba to jeszcze pojawił się zimny wiatr.

W oczekiwaniu na resztę ekipy © visvis


Chłopaki zostają nieco z tyłu, a ja z racji chłodu postanawiam nieco przyspieszyć. Stawiam sobie za cel podniesienie nieco średniej całego wyjazdu i uzyskanie przynajmniej 20 km/h. Po 13 km okazuje się, że cel udało się zrealizować i czasówka z Niegowonic do Ząbkowic poszła całkiem nieźle i na oponach 2,35 i asfaltowej drodze średnia pod domem wynosiła już 21,5 km/h. Szkoda tylko, że pogoda i usterki pokrzyżowały plany i nie udało się wybrać gdzieś dalej…

Widok ze szczytu niegowonickich skał © visvis

Aktywni na Patelni

Czwartek, 17 czerwca 2010 | dodano:14.07.2010 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria okolice domu bliższe i dalsze
d a n e w y j a z d u
0.00 km
0.00 km teren
h
km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Kolejny fajny dzień w pracy, czyli nie siedzenie za biurkiem, a możliwość wyjścia w teren. Zwłaszcza, że pogoda za oknem do siedzenia za biurkiem zdecydowanie nie zachęca. Przed 14 wsiadamy w samochód i kierujemy się do sąsiedniego Sosnowca. Nasz cel to „Patelnia”, gdzie o 14 startuje pierwszy organizowany przez nas Event dla Aktywnych.

Eventy dla Aktywnych to kolejna po Mapach dla Aktywnych odsłona projektu Dębowy Świat dla aktywnych. Tym razem, przy okazji pokazów trialu rowerowego i rolkowego Freestyle, promowaliśmy ścieżki i trasy rowerowe, które znajdują się Dąbrowie, gładkie asfaltowe trasy przygotowane z myślą o rolkarzach, boiska do siatkówki plażowej i szlaki piesze idealne do Nordic Walking. A wszystko to w okolicy 4 jezior, które są wymarzone do żeglowania, windsurfingu czy nurkowania.

rowery i rolki © visvis


Każdy mógł także spróbować swoich sił w jeździe na rolkach czy skoków na rowerze trialowym, a chętnych nie brakowało. Do dyspozycji byli profesjonalni instruktorzy oraz niezbędny sprzęt.

na jednym kółku © visvis


Ciekawostką jest także to, że używaliśmy „nowoczesnych technologii” czyli BlueTooth Marketingu – każdy, kto miał włączony odbiornik BlueTooth w swoim telefonie i przechodził niedaleko nas otrzymał na swój telefon komplet materiałów promujących nasze dąbrowskie atrakcje :)

rowerowy skok w bok © visvis


Sosnowiecki event był pierwszym z całego cyklu 10 takich imprez, które odbywały się jeszcze w Gliwicach, Bielsku Białej, Katowicach, Chorzowie, Częstochowie, Dąbrowie Górniczej, Jaworznie, Zabrzu i Krakowie.

eventowi bohaterowie © visvis

Lech Piasecki i Wolontariusze

Środa, 16 czerwca 2010 | dodano:14.07.2010 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria o wszystkim i o niczym, okolice domu bliższe i dalsze
d a n e w y j a z d u
0.00 km
0.00 km teren
h
km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Kiedy okazało się, że Dąbrowa Górnicza będzie gościć metę II etapu tegorocznego Tour de Pologne postanowiliśmy wymyśleć coś, co pozwoli nie tylko wyróżnić się naszemu miasto jako gospodarze wyścigu, ale także pozwolić mieszkańcom włączyć się w organizację tego wydarzenia – postawiliśmy na wolontariat!

16 czerwca nastał sądny dzień. Tego właśnie dnia zorganizowaliśmy spotkanie z tymi, którzy chcą nam pomóc. Maili ze zgłoszeniami mieliśmy ponad 140, więc zapadła decyzja – spotykamy się w Hali Centrum, choć nie do końca wiedzieliśmy ile osób się dzisiaj pojawi.

O 16 zjawił się także sam Lech Piasecki, który również przyjął nasze zaproszenie na spotkanie, aby osobiście opowiedzieć o wyścigu, przygotowaniach do niego i zarazić kolarską pasją tych jeszcze nie do końca przekonanych. A tych ostatnich z pewnością było niewielu! Na trybunach zasiadło ponad 100 osób i to właśnie oni mieli okazji wysłuchać wspomnień mistrza sprzed lat.

Dąbrowscy wolontariusze Tour de Pologne © visvis


– Kiedy patrzę na Was i na Wasz zapał do pomocy przy organizacji naszego wyścigu, przypominam sobie swoje starty w wielu wyścigach na całym świecie, między innymi Tour de Grance czy Giro d’Italia, kiedy dojeżdżając na metę wszyscy kolaże trafiali pod opiekę młodych wolontariuszy – wspominał Lech Piasecki.

Lech Piasecki na spotkaniu z wolontariuszami © visvis


Spotkanie to było pierwszym z całego cyklu, które będą przygotowywane specjalnie dla wolontariuszu. Ci, którzy zdecydują się włączyć w organizację wyścigu podpiszą z nami specjalne umowy wolontariackie i wezmą udział w specjalnie dla nich przygotowanych szkoleniach, między innymi z kierowania ruchem drogowym.

A jak okazało się już po samym spotkaniu, Lech Piasecki zdradził nam, że jesteśmy pierwszym miastem, które w organizację wyścigu tak szeroko chce włączyć mieszkańców swojego miasta i są już tacy, którzy idą w nasze ślady, np. Katowice :)

A przy okazji kolejny raz uświadomiłem sobie, że osoby które jeżdżą o swojej pasji mogą rozmawiać godzinami zupełnie jak gdyby znali się od lat i tysiące kilometrów razem strzelili :)

Odrobina czułości

Poniedziałek, 14 czerwca 2010 | dodano:15.06.2010 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria okolice domu bliższe i dalsze
d a n e w y j a z d u
0.00 km
0.00 km teren
h
km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Mongołek też człowiek i czasami jemu też od życia coś się należy :) Nie wystarczy tylko to, że mieszka jak domownik w mieszkaniu, a nie w garażu - czasami trzeba mu poświęcić nieco uwagi i odrobinę czułości.

Dzisiaj właśnie był taki dzień. Pogoda za oknem niestety znów nie zachęcała do jeżdżenia, więc nadarzyła się doskonała okazja, żeby wreszcie porządnie doczyścić rower po ostatnich eskapadach, zwłaszcza tej górskiej.

W ruch poszło mydełko, miska, miękkie szmatki, wykałaczki, śrubokręt, silikon w sprayu i zielony finish line :) Efekt - Mongołek chyba pierwszy raz jest tak czysty od momentu, kiedy wyjechał ze sklepu.

Ciekawe ile minie czasu zanim znowu się uświni... :)

Po Mapę dla Aktywnych

Niedziela, 30 maja 2010 | dodano:11.06.2010 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria okolice domu bliższe i dalsze
d a n e w y j a z d u
25.00 km
0.00 km teren
02:04 h
12.10 km/h
37.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Cały ostatni weekend maja upłynął pod znakiem Dni Dąbrowy. Od piątku do niedzieli w Parku Hallera przygotowane było masę atrakcji dla małych i dużych. Poza tym, że na scenie występowały takie zespoły jak Coma, Jamal czy Perfekt, nie zabrakło także sportowych akcentów. Dla wielu obecnych największą atrakcją było spotkanie z siatkarkami Enion MKS Dąbrowa Górnicza, które kilka dni wcześniej wywalczyły brązowy medal w PlusLidze Kobiet.

Ja jednak postawiłem na coś innego. Przez wszystkie 3 dni w namiocie organizatorów, każdy kto przyjechał na Dni Dąbrowy na rowerze za całkowitą darmochę mógł odebrać dąbrowską Mapę dla Aktywnych.

Jest to mapa Dąbrowy Górniczej, na którą naniesione zostały wszystkie trasy rowerowe w naszym mieście, wszystkie asfaltowe trasy dla rolkarzy czy szlaki piesze dla amatorów spacerów czy Nordic Waling. Wprawne oczy aktywnych znajdą tam także informacje o tym, gdzie można pograć w siatkówkę plażową na profesjonalnie przygotowanych boiskach czy… wystartować i wylądować paralotnią!

A dla wszystkich tych, którzy przegapili okazję dostania mapy w trakcie Dni Dąbrowy odsyłam do budynku urzędu przy ul. Granicznej 21, gdzie każdy kto przyjedzie tam na rowerze, rolkach, przybiegnie bądź przyjdzie z kijkami do Nordic Walking także BEZPŁATNIE dostanie taką mapę – w urzędzie mają ich prawie 20 tysięcy :)

Więcej o projekcie Dębowy Świat dla aktywnych można znaleźć TUTAJ

Mapa dla aktywnych © visvis

Naście kilometrów na rolkach

Środa, 5 maja 2010 | dodano:10.05.2010 | linkuj | komentarze(2)
Kategoria okolice domu bliższe i dalsze
d a n e w y j a z d u
0.00 km
0.00 km teren
h
km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Będąc w pracy dowiedziałem się, że nad Pogorią III, która jest obecnie rozbudowywana i przebudowywana (o całym projekcie można przeczytać tutaj), pojawił się już asfalt i kostka brukowa wzdłuż dwóch brzegów. Niewiele myśląc - telefon do Polly i po pracy jazda na rolki.

Pogoda co prawda nie za bardzo zachęcała, ale żądza przetestowania nowej drogi była silniejsza od wszystkiego. Rolki wrzucone do samochodu, szybki desant w okolice Pogorii, rolki na nogi i jazdaaaaaaaaa... A ta była cudowna - kostka równiutka i dobrze spasowana, bez żadnych odstępów między poszczególnymi elementami, asfalt gładki jak stół - prawdziwa frajda z jazdy.

Jechało się tak przyjemnie, że kiedy dojechaliśmy do miejsca, gdzie skończył się asfalt, zawróciliśmy i dotarliśmy do miejsca, skąd wystartowaliśmy uświadomiliśmy sobie, że nie zrobiliśmy ani jednego zdjęcia... Szybka decyzja - WRACAMY! Tak więc jeszcze raz pokonaliśmy wspomniany wyżej odcinek, tym razem z sesją zdjęciową, a potem zaczęliśmy się zastanawiać czy przypadkiem nie da się asfaltem dojechać z Pogorii III nad Pogorię IV...

Jak najlepiej się o tym przekonać i rozwiać wątpliwości? Trzeba spróbować! Poza zamkniętym przejazdem kolejowym, nic nie stanęło na przeszkodzie, żeby nie zdejmując z nóg rolek odwiedzić największe z dąbrowskich jezior. Tam tradycyjna już pętla od parkingu do miejsca, gdzie kończy się asfalt i z powrotem.

Przeszkoda na drodze © visvis


Już na parkingu przy samochodzie ilość wydzielonych endorfin nie pozwalała nam się uspokoić. Było genialnie i wniosek z wypadu jest taki, że już nie mogę się doczekać, kiedy asfaltowa pętla dookoła całej Pogorii III będzie już gotowa. Stwierdziliśmy nawet, że kiedy cały projekt dobiegnie końca mieszkając w Dąbrowie urlop będzie brało się zimą i wtedy latało do "ciepłych krajów", bo wszystko, co niezbędne do aktywnego wypoczynku będzie na miejscu.

Zmęczony ale szczęśliwy © visvis


A po rolkach, na odprężenie padło na kino - Woody Allen jest mistrzem świata!

PS. licząc bez mapy udało nam się tego dnia zrobić ok 13 - 15 km :)

Rolkowo zamiast rowerowo

Środa, 28 kwietnia 2010 | dodano:28.04.2010 | linkuj | komentarze(4)
Kategoria okolice domu bliższe i dalsze
d a n e w y j a z d u
0.00 km
0.00 km teren
h
km/h
0.00 vmax
*C
HR max(%)
HR avg(%)
m kcal
Dziś w założeniu też miał być rower, ale wybór padł na rolki - pierwszy raz w tym sezonie. Miejsce? Oczywiście, że Pogoria IV.

Szybki powrót z pracy, w zasadzie jak po ogień. Torba rzucona na podłogę, tylko delikatnie, żeby laptop nie oberwał, zmiana garderoby, coś na ząb i lecimy... No właśnie! Lecimy, tylko gdzie są moje rolki?!

Chwila zastanowienia, rozejrzenia się i już wiem - w tym roku jeszcze nie jeżdżone, a pod moim biurkiem leżą i kurzą się jeszcze po zimie łyżwy... Hop pod biurko - wyciągamy łyżwy, hop pod łózko - wysuwamy szufladę i zamianka - Rolki oglądają światło dzienne, a łyżwy lądują w worku i do łóżka zapadając w sen letni.

Skatedancer © visvis


A sama jazda? Znów sobie przypomniałem jaką frajdę zawsze mi sprawiała jazda na rolkach. Na szczęście obeszło się bez żadnych kolizji, szybki instruktarz dla Polly na temat tego jak się hamuje nie mając hamulca, potem PowerRide w kolorze wiśniowym i w drogę powrotną na "parking" gdzie zostało auto, no a potem, tradycyjnie już Sałatka Cesarska i pieczywo czosnkowe w Santorini :)

Polly i magiczny napój koloru wiśniowego :) © visvis


I jako rzecze Polly_nezja tego dnia rzeczywiście pokonaliśmy coś ok. 6 km :) nie wpisałem do tabelki, co by nie "popsuć" statystyk rowerowych :)

Cienie © visvis


I jeszcze odrobina kontrastów - Natura i Kominy :)

Kominy :) © visvis